W końcu mam trochę czasu . . Chociaż dzisiaj i tak zalatana: najpierw byłam z mamą i Fiji u psiej fryzjerki i . . Mój Belzebubek jest łysy!!! ;o (obcięty na krótko:) ) potem jak wróciłyśmy do domu to sobie przypomniałam, że miałam jechać do Ori odebrać fluid i eyeliner . . no to na rolki i wziu! A po ostatecznym powrocie do domu molestuję z mamą truskawki ;D Czyli, że dżemik! Ostatnie dżemikowanie zaowocowało pysznym dżemem który podbił parę serc woodstock-owiczów, ciekawe czy ten da rade.? (no ba, że tak :3 )
A wracając do mojej psinki . . nie mogę się przyzwyczaić! Ona od zawsze miała dłuugie, poczochrane włoski a teraz grzbiet króciutki a łebek obcięty ,,na bombkę" :) całe szczęście na brzuszku ma długie włoski! Ogólnie to teraz jest lwem jak ma taki kontrast między łebkiem a karkiem, grzbietem . . Uch, ale na pewno jej będzie lepiej w upalne dni, nie będzie się już męczyć z długimi czarnymi włosami.
A ogólnie to tak . . mam do Was pytanie, mianowicie:
Czy miałyście styczność z żelem rozświetlającym Oriflame Very me Peach Me Prefect ..?
Chciałabym na lato zrezygnować z podkładu, nosić coś lżejszego co delikatnie wyrówna moją cerę. Jeśli go używałyście, lub o nim słyszałyście, szepnijcie mi coś na jego temat, proszę :) Czytałam opinie na stronie Ori, są i dobre i złe, ale ja sie obawiam nieraz, że tak tak do końca szczerze nie jest.
Teraz mam dla Was DIY pewnej ukochanej koszulki. .
Jest to koszulka ukochanego zespołu . . tak, Zabili mi żółwia to zespół :) Wesoła, fajna muzyka, którą uwielbiam od pierwszego usłyszenia i jest to jeden z (chyba) 3 zespołów które mi się w ogóle nie nudzą!
Tak koszulka wyglądała na początku:
Już jej jakiś czas nie nosiłam bo po prostu już nie noszę takich t-shirt'ów a tak mi było jej szkoda bo tak ją uwielbiam!
Więc postanowiłam ja odnowić :)
Odcięłam rękawy tak by wycięcia sięgały do żeber, powiększyłam dekolt, u dołu bo boku rozcięłam koszulkę - by zrobić tam pęczek (dzięki czemu lepiej leży i lepiej wyglada), przecięłam ramiona i zszyłam je paskami z jeansowego materiału, takie też paski przyszyłam w dziury pod pachami, by mi ich przypadkiem za bardzo nie rozwiało :)
Teraz koszulka prezentuje się tak:
przód:
I zbliżenie na paski na ramionach oraz mój uśmiech, ze wracam do tej koszulki :)
A teraz makijaż na zabawę u Photoe . . :
i zbliżenie, by przyjrzeć się oczku :) :
A na koniec mam dla Was dwa widoczki z powrotu ze wsi i zdjęcie które kocham :D
Widoczek namber łan (tata kazał pokazać radochę :D )
To pole jest takie piękne . . Kwiatki nietypowe, nie wiem jakie to są ale pięknie pachną i są mojego ulubionego koloru! Oczywiście bukiet w domu mam :))
Widoczek namber tu (czyli ja na tle Warty)
I zdjęcie, które kocham . . czyli mój Belzebubek umorusany wiejską gnojówką! (niestety nie żartuję . . )
i HISTORYJKA WARTA PRZECZYTANIA:
Fiji kiedyś miała takie hobby, że jak byliśmy u rodzinki na wsi to goniła kurczaki. Nawyk ten całe szczęście się ulotnił, ale wczoraj był nawrót . .
Więc idę w stronę łąki poszukać zasięgu, patrze, a tam Fiji goni białego kurczaka. To ją wołam, wołam, drę się na nią i nic! Niestety za budynkiem za którym to miało miejsce był gnój, tak to już na prawdziwej wsi bywa :) I kurczak akurat tam wypatrzył drogę ucieczki . . Poleciał prosto w dołek do którego odciekło niestety całe to zło znajdujące się tam w postaci płynnej, psinka moja genialna oczywiście tam za kurczakiem wpadła . . Wtedy pomyślałam, że czy chce czy nie muszę ją wyciągnąć. Chwyciłam za puszorek i podniosłam za niego psinkę do góry. Rozwaliło mnie to, że Fiji upolowanego kurczaczka puścić nie chciała i gdy trzymałam ją w powietrzu dyndał on sobie w jej pyszczku :) W końcu wyleciał - podejrzewam po ilości uwolnionych piór, że Fiji go nie puściła, tylko po prostu piórka nie wytrzymały ciężaru kurczaka i się wyrwały . . Ale spokojnie, pierzak żyje ;D
Oto zdjęcie upamiętniające ową historię, tata zrobił je gdy wleciałam tak z Fiji w ręce na podwórko i zaczęłam krzyczeć co sie stało :D
A teraz się ubieram i śmigam na rolki chudnąć! :)
Miłego wieczoru! :))
Przeróbka koszulki świetna :D rękawy i te jeansowe paski super :) bardzo fajny pomysł :) Makijażyk - motylek też super :) Tylko że to jest 5 tydzień projektu :P 6 to żywioły :P
OdpowiedzUsuńłeee, faktycznie! dzięki za poprawkę, już zmieniam :))
UsuńHah, nie ma sprawy :P
UsuńLubię Cię oglądać, jesteś zakręcona i masz swój specyficzny styl :)
OdpowiedzUsuńjeszcze się zarumienię ;x
Usuń:))
Świetnie wyszła CI ta przemiana ;) Wszystko fajnie przemyślane i z głową :) A makijaż- słodki! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuńfajna metamorfoza koszulki..podoba mi sie..a pieska masz zbója ogromnego..współczuję Ci kapieli :)
OdpowiedzUsuńoj tak, w końcu nie bez powodu nazywam ją Belzebubkiem :) Kąpieli podjęła się mama, całe szczęście Fiji jeszcze troche polatała i się z niej prawie wszystko wykruszyło :)
UsuńŚwietny makijaż :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń