niedziela, 20 kwietnia 2014

JA KOBIECIEJĘ!! metamorfoza od małego ,,buntownika" po stan obecny :)

Witajcie! :*
Jest w końcu ten zapowiadany post :) Nie jest to wcale nic takiego prostego. Chcę Wam w nim opowiedzieć o sobie, o tym jak się zmieniam, zapraszam do lektury :)



 Od kiedy pamiętam nie chciałam być ,,standardowa". Odróżniałam się wyglądem, muzyką i całym ja.
 Nigdy nie bałam się mówić tego co myślę, często do dziś w klasie jak chce się o coś zagadać nauczyciela to jest ,,Taja, idź". Podczas ,,wojny" z koleżankami z klasy w podstawówce, miałam 11-12 lat zadedykowałam im na naszej klasie piosenkę Chylińskiej (mojej idolki tamtych lat) piosenkę ,,zła" i napisałam jeszcze m.in. że na historii miałam ochotę wbić koleżance długopis w oko, taka byłam bezpośrednia, nie bałam się żadnych konsekwencji. Oczywiście to wszystko dotarło do szkoły i zaczęły się jeszcze solidniejsze wizyty u Pani Pedagog :) Ogólnie to dobrze znałam się z Paniami Pedagog i z podstawówki, i z gimnazjum. W gimnazjum również poznałam się z Panem Kupką, czyli psychologiem (ale w tym 'pomogła' mi długa historia, której nie będę opisywać)
 Od zawsze byłam bezpośrednia, nie bałam się powiedzieć prawdy, nie zależało mi na otaczaniu się fałszywymi ludźmi. Tak, nie mam aż tak wielu kumpel i kumpli, w dzieciństwie miałam jedną prawdziwą przyjaciółkę, Kasię - poznałyśmy się jak miałam 2-3 latka a przyjaźń umknęła gdy miałam lat 13. Znajomych przewinęło się sporo, koleżanki w gimnazjum itp. Było kilka dziewczyn z którymi trzymałam się jakiś czas mocniej, Pati, Klaudia, Marta, Natasza.. Jak poszłam do liceum poznałam obecną przyjaciółkę - Ilonę - druga dziewczyna w moim życiu, której mogę powiedzieć wszystko. Gdy miałam 14 poznałam moją prawdziwą miłość, Darka i wtedy tak naprawdę zaczęła się moja metamorfoza... Wraz z nim przyszło dużo kolegów, starszych, ale czuję się tam doskonale i nie jestem traktowana jak małolata.

Do tego postu natchnęły mnie niedawne rozmowy z Chłopakiem, o mnie. Teraz, gdy ja mam prawie 18 lat, a Darek prawie 23 lata patrzymy na to z perspektywy czasu.
Czyli gwóźdź programu : ja dawniej, a dzisiaj.

Kiedyś, od kiedy miałam jeszcze nie skończone 13 lat postanowiłam być Punkiem. Tak, jakie to było głupie, wstydzę się za to zdanie :D Teraz już wiem, ze nie watro być punkiem, emo, hipisem, skinem itd. Warto być sobą.
Zaczęłam drzeć sobie spodnie, naszywałam na nie kraciaste i inne łaty. Glany już nosiłam. Od zawsze je kochałam i nosiłam już w podstawówce. Nosiłam opuszczone szelki, koszulki z zespołami, jeansową, przerobioną kamizelkę ze 150 agrafkami na plecach itd, itd.. Najpierw zrobiłam sobie wiśniowe ombre, potem fioletowe i potem obcięłam się na fryzurę jeszcze obecną. Najlepsze jest to, że mając 13 lat dostawałam od innych po 17, 18 a raz nawet 21... Nie wiem jak to jest możliwe, nie widzę się na tych zdjęciach na starszą niż byłam, do tego się nie malowałam..
Wpadłam w takie towarzystwo 16-letnich punków, co siedzieliśmy na torach u mnie w mieście. Jeździłam na koncerty - na moim pierwszym na jaki wyjechałam z kolegą mając 13 lat połamali mi nos i cierpię z tego powodu do dzisiaj (laryngolog powiedział, ze jak skończę we wrześniu to 18 lat to mam lecieć na operację).
Oto moje zdjęcia z tego okresu :






Z dredziorzem moim Kochanym! :* (już dredków nie ma :c )




 Nie musiałam się przebierać na Halloween :D 



 Moje spiderki!! 

 

uwielbiam to zdjęcie!

Tak więc jak poznałam Darka, mając te 14 lat byłam małym, ważącym 62 kg brudaskiem.
Właśnie.. 62 kg: Nie przejmowałam się zbytnio tym jak wyglądam, czułam się ze sobą dobrze i jadłam ile chciałam, a uwierzcie, że pałam miłością do jedzenia.. Jednak jak już byłam z Darkiem ok hm.. 9 miesięcy postanowiłam coś ze sobą zrobić i poważnie się za siebie wzięłam. Miałam po prostu potrzebę czucia się atrakcyjniejszą, przestało mi się podobać łapanie za boczki.
Zaczęłam ćwiczyć. W domu skakałam na skakance, robiłam A6W, przysiady, brzuszki i inne znajdowane na internecie ćwiczenia. Wieczorami biegałam lub jeździłam na rolkach. Słodycze były moim nałogiem z którym zerwać było mi bardzo ciężko.. Ale udało się na tyle, ze w tygodniu roboczym nie jadłam nic słodkiego, a w weekend pozwalałam sobie na jedną rzecz (batonik, lody..) Schudłam do 56 kg i byłam szczęśliwa, ale.. na tym się nie skończyło. Wpadłam w manię, mało jadłam, ćwiczyłam, wypacałam się i nie piłam.. Tak, to był mój ogromny błąd. Tak bałam się przytyć, że nie piłam - po jakimś czasie się odwodniłam. Kilogramów ubywało a ja czułam się ciągle nie szczupła. To już zakrawało na choroby, ale na szczęście się opanowałam. W tej chwili  jestem zadowolona ze swojej wagi i ważę 51-52 kg zależnie od dnia. Tak więmc mam za sobą ok 10 kg.
Czyli pierwsza zmiana -waga.

Po lewej widać jaki ze mnie grubasek - uda złączone! To zdjęcie z grudnia roku 2010, czyli niecały miesiąc przed poznaniem Darka. Po prawej zdjęcie zrobione przed chwilką - specjalnie na potrzeby wpisu :)

 


Kolejnym krokiem ku zmianom był ślub szwagierki, czyli siostry Darka. Chciałam wyglądać pięknie, więc postanowiłam się umalować. Postawiłam na po prostu kreskę na oku i wytuszowane rzęsy. Kreska przyszła mi niesamowicie łatwo, wyszła za drugim razem, a nigdy wcześniej  nie miałam eyelinera w ręce! Byłam wtedy w 3 klasie gimnazjum, czyli miałam 15 lat, a rocznikowo to nawet 16. Tak mi się ten makijaż spodobał, że zaczęłam sie malować, ale moi rodzice zabraniali mi makijażu do szkoły, tak więc malowałam się tylko w weekendy a potem w wakacje. Malować do szkoły zaczęłam się gdy poszłam do liceum. Cieni, a właściwie pigmentów użyłam pierwszy raz w sylwestra 2012/2013. I tedy zaczęła się moja przygoda z makijażem.. Zaczęłam  kupować cienie, takie najtańsze na początku, potem kupiłam mój pierwszy zestaw pędzli - Mario Luigi - ekskluzywny zestaw 18 pędzli do makijażu za ok 60 zł (hahaha!) Ale jak na początek byłam bardzo zadowolona, nauczyłam się na nich malować.
Czyli druga zmiana - makijaż.

Początki (Aaa. brwi!! nie dość że jak poznałam Darka to się nie malowałam to do tego nad oczami miałam takie coś.. ale krótko takie coś miałam), potem moje pierwsze próby z cieniami i jak to jest dzisiaj.




Z czasem podarte spodnie, opuszczone szelki, luźne koszuli zaczęły wydawać mi się szczeniackie. Powoli przestawałam się tak ubierać. Zaczęłam kupować modne rurki, kolorowe koszulki.. Tu chyba nie ma co się rozpisywać. Zrzucenie tych ciuchów do końca trwało kilka miesięcy, ale zrzuciłam. Ale glany noszę do dzisiaj!!
Czyli trzecia zmiana - ubiór

Kiedyś nigdy nie nosiłam różu w makijażu ani na paznokciach. Nienawidziłam różu za jego dziewczęcość i unikałam go jak mogłam. Myślałam, ze na mnie zawsze będzie wyglądał tandetnie. Teraz spokojnie noszę różowe paznokcie, dodaję różowy akcent w makijażu, lub robię makijaż, którego jedną z głównych barw jest róż.
Czyli czwarta zmiana - mogę nosić róż.

Nosiłam kostkę. Czyli mój ukochany od lat podstawówki już plecak. Najpierw kostkę miałam czarną, potem pomarańczową. Tą pomarańczową niektórzy, Ci co są ze mną od dawna poznali w poście z tagiem ,,co znajduje się w mojej torebce" Kostkę również zrzuciłam! Stało się to w październiku zeszłego roku, gdy Taka wróciwszy ze ślubu swojej córki z 1 małżeństwa przywiózł mi torebkę z Sycylii. Czarna, duża torebka z kolorowymi napisami ,,Sicilia" piękna! W styczniu zepsuł się jej zamek (muszę w końcu wszyć nowy!) więc na szybko Tata kupił mi drugą, tym razem wybraną przeze mnie torebkę. Ta już skórzana, czarna.
Czyli piąta zmiana - torebka.





Teraz nadchodzi kolejna zmiana, ale jej jako zmiany nie odhaczę, ponieważ dopiero się zaczyna, a to jedna z tych na które się czeka ;) Już częściowo nastąpiła, ponieważ zapuściłam grzywkę i muszę przyznać że jest to bardzo wygodne :)  Do tego postanowiłam zapuścić całość włosów, czyli również moją czuprynę.
Już mnie denerwuje to codzienne pastowanie czupryny, układania całości, robię to już 4 lata! Mam zniszczone włosy, przez codzienne mycie, suszenie i farbowanie co pół roku. Dbam o nie przy tym jak mogę, nie suszę tych długich, codziennie nakładam odżywkę i co jakiś czas maskę, używam jeszcze odżywki w spray'u i jedwabiu ale i tak moje końcówki są w kiepskim stanie. Teraz postanowiłam zapuścić czuprynę, a gdy urośnie obciąć trochę te długie. Musiałabym je skrócić jakoś o połowę, żeby ściąć wszystkie rozdwojone końcówki. I tak będzie trzeba zrobić. Dam im odpocząć, zetnę, niech odrosną zdrowe. Co z farbowaniem - jeszcze nie wiem, nie chcę mieć tak całkiem ,,normalnej" fryzury :D
Czyli nadchodzi szósta zmiana - fryzura.

 >> >> ?


Po uświadomieniu sobie tych wszystkich zmian, zaczęłam się zastanawiać jakby to było gdybym poznając Darka wyglądała tak jak teraz. Przecież te ponad 3 lata temu zakochał się w nieumalowanym grubasku ubranym w podarte spodnie, luźną koszulkę z zespołem ,,Włochaty" - pamiętam! i czerwone glany w czarną pajęczynę, czyli moje Spiderki.
Ale Darek mnie uspakaja, że na pewno by się zakochał bo jestem jeszcze piękniejsza :) Cała ta moja zmiana odbyła się częściowo dzięki tej miłości i bardzo się z tego cieszę. Przy Darku dorosłam, dojrzałam, On pokazał mi co się w życiu liczy, nauczył mnie jak żyć, jak być odporną. Teraz dzięki Niemu odnalazłam siebie i jestem szczęśliwa!
Teraz jestem sobą, nie pozuję się, kupuję ciuchy, które mi się podobają i są wygodne a nie takie co pasują do obranego przeze mnie stylu.



Postanowiłam przygotować jeszcze dla Was post o moich kolczykach.. 
Tych które mam i które już wyjęłam :) O tym ile miałam lat, czy chowałam, pierwsze zjdęcia itd..
 Fajne takie wspominanie, myślę że nie zanudzam, co.?



A teraz się przyznać.. kto przeczytał całość..? :D


Mam nadzieję, ze taki wpis się Wam podoba! :)
Miłego dnia! :*


33 komentarze:

  1. zmiana z dobrego na dobre (bardzo pozytywna zmiana) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna historia Taja :-* Super dziewczyna z Ciebie :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam od a do z . Bardzo fajna historia a morał jest z niej taki że miłość uskrzydla:) Jako jednak starsza koleżanka (26) proszę Cię miej też dystans dla siebie i do tej miłości .Szczęście i poczucie wartości powinno się budować w sobie a nie zawdzięczać drugiej osobie . Oczywiście mocno trzymam kciuki za Wasza miłość ale znam już trochę życie i wiem że nic nie trwa wiecznie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację! Wiem, że mam dopiero nie całe 18 lat ale życie mnie wiele nauczyło. Jak najbardziej zachowuję dystans i wiem, że wszystko może się rozpaść, miewaliśmy bardzo trudne chwile..
      Oj tak, mnie miłość uskrzydliła, dziękuję! :*

      Usuń
  4. Przeczytane w całości. Świetna zmiana i w ogóle super z Ciebie dziewczyna. A zmiana jak najbardziej pozytywna. Oby tak dalej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że przeczytane i że tak uważasz :) Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. Ogromna zmiana i to na lepsze! ;) Gociaczek N. bardzo mądrze napisane, popieram koleżankę! :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. świetna zmiana, mam nadzieję że i z włosami gładko pójdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też! Jako iż zmian pragnę od razu to wizja kilkumiesięcznego zapuszczania mnie denerwuje.. ;)

      Usuń
  7. Historia bardzo ciekawa i również przeczytałam ją od A do Z. Jednak najbardziej przykuła mą uwagę wzmianka na temat przyjaźni. Nie wdajesz się z nią w szczegóły, a z opisu widać, że zajmowała szczególne miejsce. Zmiana naprawdę pozytywna i trzymać tak dalej. Zgodzę się i ja z Gociaczek N., a co do szczęścia, zawsze ono nas dopada. Trzymam mocno kciuki w dalszych zmianach jakie zamierzasz oraz w realizacjach swoich planów. Pozdrawiam K. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww, cudownie, że znalazłaś kochaną osobę w swoim życiu. Jednak pamiętaj przede wszystkim robisz to wszystko dla siebie, swojego dobrego samopoczucia ^ ^ Jak ja sobie przypomnę siebie 3 lata temu.. o zgrozo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, cudownie! oczywiście, że też dla siebie :) Kiedyś miałam bardzo niską samoocenę, ogólnie nie uznawałam siebie za ładną a to tylko trzeba było nad sobą popracować :)

      Usuń
    2. to może też taki post zrobisz..? ;> :D

      Usuń
  9. Wiesz co? Twoja historia jest jakby... moją historią. :-) Też kiedyś byłam buntowniczką, mnie nie zmieniła miłość, a odrzucenie. ;D Wtedy poczułam w sobie taki power, że hoho! :D Przyznam Ci, że rewelacyjna z Ciebie dziewczyna! Szczęścia Wam, cóż więcej dodać? :)

    glamdiva.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyślałabym tak o Tobie! ;) Fajnie :)
      Ja mam tego powera dzięki właśnie tej miłości. Dziękuję! :*

      Usuń
  10. widać metamorfozę. zmieniłaś się z buntowniczki w elegancką, atrakcyjną kobietę. dojrzałość przychodzi z wiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba kazda znas po prostu dorosleje. Ja bedac w Twoim wieku chodzilam w dreasach i bluzach z kapturem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja przeczytałam całość :D

    Jesteś śliczną dziewczyną! Zmiana wyszła Ci na dobre, zdecydowanie! Swoją drogą myślałam, że jesteś starsza ;) Każda z nas ma w życiu pewne etapy, niektóre się buntują, później dojrzewają i dorośleją. Najważniejsze to czuć się dobrze samej ze sobą, niezależnie od tego jak wyglądamy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale super post i jak ciekawie się ogląda tą stopniową przemianę!!
    Ja jak poznałam mojego Grześka miałam 15 lat i no może nie byłam takim buntownikiem jak Ty, ale oczy musiały być umalowane czarną krechą dookoła, czarne włosy i luźny(najlepiej ciemny) strój, agrafki, czaszki i zakaz RÓŻU!!
    I też "wykobieciałam" trochę, zmieniły się gusta, nastawienie do życia... No ale patrząc wstecz choć nie tak spektakularna jak u Ciebie, ale moja mała ośmioletnia zmiana też daje do myślenia :D
    Spiderki :D moi rodzice nigdy nie pozwolili mi na glany :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Noooooooooo niezła zmiana!! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zdecydowanie Ci lepiej w kobiecej wersji :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudownie mieć w życiu osobę, która zmienia Cię na lepsze:) Ja mam swoją hostorię, w której również przeszłąm metamorfozę i przechodzę do dzisiaj i także pomógł mi ten jedyny... Dziś narzeczony w sierpniu już mąż:)

    OdpowiedzUsuń
  17. No mnie tez choroba kobiecości dopadła po założeniu bloga :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Widzisz jak to jest, Ciebie pokochał jako brudnego grubaska, a ja raczej zawsze byłam "dziewczęca" dziewczyną (oprócz krótkiego etapu skejta hehe :D ) a mój były, którego poznałam w wieku lat 20 tak mnie nie doceniał, że całkiem straciłam poczucie wartości.. Za to mój obecny chłopak uwielbia mnie i adoruje, tak że odzyskałam dawną siebie :)
    PS. Troszkę mnie załamałaś.. Malujesz od 1,5 roku a jesteś o niebo lepsza ode mnie (ja się w to "bawię: od jakichś 4 lat :) ) Zdecydowanie masz talent kochana! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Taida tez jestem mieszkanka Srody chodziłam do podstawówki i zawsze mnie inspirowalas

    OdpowiedzUsuń
  20. u mnie było bardziej od adidasów do szpilek :D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo cieszą mnie Wasze komentarze, motywują mnie i zachęcają do pracy nad blogiem oraz do tworzenia postów! Czytam je wszystkie i wchodzę na blogi autorów.
Z chęcią poznam także Twoje opinie, więc miło jesli zostawisz tu po sobie ślad! :))